Dlaczego nie lubię budyniowego wegetarianizmu? Część 2

Z Elżbietą Kosińską – specjalistką z dziedziny zdrowego żywienia,
autorką wielu artykułów o candidzie, alergiach i nietolerancjach pokarmowych rozmawia

Agnieszka Olędzka

 

 

Każde pożywienie wpływa na stan energetyczny danej osoby, a także na stan jej ducha. Wszak już starożytni Chińczycy mówili: jesteś tym co jesz.
Objawy nietolerancji mleka mogą ujawniać się nawet po latach. Mleko jest jednym z najgroźniejszych alergenów pokarmowych.

Agnieszka Olędzka: W ubiegłym numerze rozmawiałyśmy o tym, dlaczego nie lubimy budyniowego wegetarianizmu.
Matka-Natura, która wytworzyła tyle skomplikowanych mechanizmów adaptacyjnych do najróżniejszych niesprzyjających warunków, nie przewidziała w naszej diecie przysłowiowego budyniu i innych przetworzonych produktów spożywczych.
Nie przewidziała też opcji karmienia noworodków mlekiem innego gatunku.
Dziś temat mleka będziemy kontynuować.
Zwłaszcza, że ostatnio za sprawą Kulis, które opublikowały krytyczny artykuł o mleku, temat wymknął się do prasy ogólnopolskiej.
Przez łamy internetu i gazet przetoczyła się dyskusja na temat mleka. Pij mleko, będziesz wielki… zamieniło się na pij mleko, będziesz kaleką.
Przyznam, iż dotąd nie mogę uwierzyć, że tak szybko padł budowany przez kilkadziesiąt lat wizerunek białego płynu jako niezbędnika dla dzieci i młodzieży szkolnej. Jeszcze rok temu, gdy w Wegetariańskim Świecie wydrukowaliśmy artykuł o mleku, otrzymaliśmy wiele krytycznych uwag, że chyba przesadzamy z tym zagrożeniem. Przyszedł nawet list od grupy osób podpisujących się – Poznaniacy, którzy wręcz zagrozili nam niekupowaniem WŚ jeśli dalej będziemy pisać tak niekorzystnie o mleku.

Elżbieta Kosińska: Nie padł, lecz się trochę zachwiał pojawiły się pierwsze szczeliny w jego fundamentach. Cóż, najbezpieczniej pisać o szkodliwości palenia papierosów, albo jadania słoniny, wszelkie inne tematy mogą okazać się kontrowersyjne, chociaż… już za słoniną mogą się wstawić propagatorzy diety Kwaśniewskiego.
Zanim przejdziemy do szczegółów i wgłębimy się w różnego rodzaju nietolerancje pokarmowe i szkody czynione w organizmie przez mleko i inne budyniowate, chciałabym podpisać się pod zdaniem wypowiedzianym przez doktora Eugeniusza Siwika, twórcę Kliniki i Szkoły Porodu Naturalnego we wspomnianym przez ciebie artykule z Kulis.
Medycyna bierze dziś udział w jednym z największych oszustw ostatniego stulecia. Jest na usługach koncernów. Zawarte w mleku składniki powodują uszkodzenie wielu narządów wewnętrznych człowieka, nieodwracalne zmiany w układzie naczyniowym, sercowym i kostnym.

Jeszcze w podręcznikach dla przyszłych lekarzy można znaleźć nauki, że mleko wzmacnia kościec, dostarcza wapnia do organizmu. Tymczasem według obecnej wiedzy mleko nie tylko nie wzmacnia kości, ale je osłabia.

Tak, a to dlatego, że zawarte w mleku białko utrudnia wchłanianie wapnia z jelit. Tak więc układ pokarmowy w dużej części nie może wykorzystać wapnia z mleka. A na dodatek, gdy jemy dużo produktów mlecznych wówczas organizm aby zneutralizować nadmiar zakwaszającego białka, musi wykorzystać wapń przyjęty z innych pokarmów, a w przypadku, gdy te inne pokarmy, np. białe bułeczki, serek, ciasteczko mają go zbyt mało lub wcale, pobiera wapń z kości.
Teza o wartości mleka jako dostarczyciela wapnia tworzyła się w ubiegłym stuleciu, kiedy to analitycznie zmierzono, że mleko wapnia ma sporo. I automatycznie zaczęto uważać, że skoro ma duże ilości wapnia to jest dobrym dostarczycielem wapnia do organizmu.
Na marginesie dodam, że w obecnej dietetyce jest jeszcze dużo takich automatycznych przeniesień. Na przykład: że mięso jest dobrym dostarczycielem żelaza do ustroju. Ale wróćmy do mleka i jego niszczącej roli w organizmie. Jeśli nadal wierzymy, że mleko jest dobrym źródłem wapnia chroniącego nas przed osteoporozą, to spójrzmy na problem od strony statystycznej. Osteoporoza jest najbardziej rozpowszechniona w regionach świata o wysokim spożyciu mleka, głównie w Europie Północnej, Kanadzie i USA. W krajach, w których nie spożywa się mleka albo pije się go bardzo mało, na przykład: w Afryce, w Chinach i w Japonii osteoporoza jest niezwykle rzadkim przypadkiem chorobowym.
Warto tu wspomnieć o roli pierwiastka o nazwie bor. Pełni on w stosunku do wapnia taką samą rolę, jaką wykonuje witamina B 6 w stosunku do magnezu. Czyli, zatrzymuje wapń tam, gdzie jest on potrzebny, przeciwdziałając jego ucieczce z ustroju. Otóż, we wszystkich krajach Trzeciego Świata spożywa się dużo roślinnych produktów z reguły bogatych w bor. Boru nie znajdziemy w mięsie ani w mleku – podstawowych produktach prozachodniej diety.
Osoby o mleczno-mięsnych upodobaniach na ogół unikają jarzyn. Tak więc, brak boru oraz zakwaszenie organizmu skoncentrowanym białkiem, a także rafinadami cukrowymi owocuje nagminną ucieczką wapnia z organizmu.

Już ponad 20 lat temu zrzeszająca kilka tysięcy członków międzynarodowa organizacja Lekarze na Rzecz Odpowiedzialnej Medycyny w Nowych Pięciu Grupach Pokarmowych, w których także mówi się o niekorzystnych aspektach jadania mięsa, wydała oświadczenie, w którym ostrzega przed piciem mleka. Lista przeciwwskazań liczy kilkadziesiąt punktów.
O kilku mówiliśmy w ubiegłym WŚ. Dziś zajmijmy się następnymi niekorzystnymi aspektami.

Jednym ze składników mleka uważanym przez medycynę za korzystny jest laktoza, czyli cukier mleczny. Laktoza nie wywołuje klasycznych reakcji alergicznych, dostarcza dla organizmu paliwa, jakim po jej rozłożeniu jest glukoza. To wystarcza, że laktoza jest traktowana jako wartościowy składnik pożywienia, mimo iż badania ostatnich lat pokazują, że 80 procent dorosłych ludzi po prostu jej nie trawi. Na przykład, u nas w kraju problemy ze strawieniem laktozy ma połowa Polaków.
Laktoza powoduje niekorzystne reakcje ze strony przewodu pokarmowego, takie jak: gazy, wzdęcia, odbijania, nudności, czego medycyna zdaje się oficjalnie nie zauważać. Oprócz tych doraźnych niedogodności, których najczęściej nie kojarzy się z wypiciem mleka, bo przecież mleko jest taaaakie zdrowe, laktoza w konsekwencji upośledza całokształt funkcjonowania przewodu pokarmowego. W konsekwencji także i inne pokarmy będą z powodu jego słabszej aktywności dłużej zalegały i mogą pozostać niestrawione.
Już na przełomie lat 70 i 80. kiedy zaczęło dorastać pierwsze pokolenie dzieci wychowanych na butli z mlekiem krowim, okazało się, że pokolenie to o wiele częściej zapada na cukrzycę. Badania prowadzone niedawno wykazały dużą zależność pomiędzy piciem mleka w wieku dziecięcym, a zachorowalnością na cukrzycę typu I. Tak więc propagowanie picia mleka doprowadziło w krótkim czasie do kilkunastokrotnego wzrostu zachorowań na cukrzycę wśród dzieci.

Jaki jest mechanizm powodujący tą zależność?

Otóż, po każdym kubku mleka układ immunologiczny mobilizuje się i przypuszcza atak na obce białko. Taka częsta mobilizacja nie jest korzystna dla samopoczucia dziecka, ale dopiero przy infekcji wirusowej sprawa komplikuje się i tworzy często tragiczny w skutkach łańcuch zdarzeń.
Otóż, w czasie choroby wirusowej organizm, aby skutecznie zaatakować wirusa i zmobilizować obronę immunologiczną, produkuje duże ilości interferonu. Hormon ten pobudza jednocześnie trzustkę do wytwarzania pewnego białka nazwanego w skrócie p69, które wytwarzane jest w komórkach produkujących insulinę. Tak się pechowo składa, że jedno z białek mlecznych jest w budowie prawie identyczne jak owe p69. A na dodatek, najczęściej układ odpornościowy, znajdujący się w stanie alergii na mleko, nie odróżnia tych białek. Tak więc rozpoznaje on w białku mlecznym agresora i stara się go wyeliminować, zabijając jednocześnie komórki trzustki produkujące insulinę. W ten sposób dochodzi do powolnego zniszczenia całego układu, trzustka nie może już wytwarzać insuliny i wówczas lekarze rozpoznają cukrzycę, a życie małego pacjenta staje się uzależnione od strzykawki z insuliną.
Oczywiście nie dzieje się to nagle, proces trwa latami, najczęściej dysfunkcja trzustki ujawnia się w wieku kilkunastu lat, a niekiedy później. Na szczęście, często dzieci mające nieujawnione jeszcze problemy z alergią, gwałtownie protestują przeciwko piciu mleka. Niekiedy stawiają na swoim unikając w ten sposób złego losu. I znów, aby pokazać globalnie związek pomiędzy piciem mleka a cukrzycą, możemy się podeprzeć statystyką.
Otóż, największy odsetek osób chorych na młodzieńczą odmianę cukrzycy notuje się w Finlandii, w której także przypada największa ilość mleka na głowę dziecka. Następnymi krajami w tej smutnej statystyce są Szwecja i Norwegia, Dania i Wielka Brytania – mleczni potentaci.

W potocznym mniemaniu, odpowiedzialnością za cukrzycę obciąża się na ogół cukier – sacharozę. Czyżby cukier był tu niewinnie posądzonym?

Przy cukrzycy typu I, w większości przypadków, sprawcą jest białko mleka. Ale… sacharoza ma tyle na sumieniu, że nic nie zdoła wybielić jej opinii. Cukrzyca młodzieńcza zostaje spowodowana reakcją ze strony układu odpornościowego, który przypuszcza atak na własne tkanki, czyli można ją zaliczyć do chorób autoimmunologicznych.
Natomiast do rozwoju II typu cukrzycy, często poprzedzonej długą fazą hipoglikemii, z całą pewnością przyczynia się sacharoza i wszystkie rafinowane produkty węglowodanowe.

Cóż oznacza określenie choroba autoimmunologiczna?

Może oznaczać ona każdą z chorób, w której mechanizmy obronne dane nam przez naturę obracają się przeciwko tkankom własnego organizmu. To właśnie podłoże ma także wyjątkowe dawniej, a obecnie coraz częstsze wśród dzieci i młodzieży reumatoidalne zapalenie stawów, gdzie chrząstki międzystawowe zostają niszczone przez własny układ odpornościowy na skutek błędnego rozpoznania niektórych substancji znajdujących się w organizmie. A dostarczanych właśnie z pożywieniem. Tu też głównym winowajcą jest mleko.
Nie powinniśmy zapominać, że to co jemy, ma bardzo duży wpływ na nasze zdrowie.
Światowa Organizacja Zdrowia podaje, że największy wpływ na nasze zdrowie, bo aż pięćdziesięcioprocentowy ma pożywienie, dwudziestoprocentowy – geny, również dwudziestoprocentowy – środowisko, a tylko dziesięć procent zależy od opieki medycznej.

Wróćmy do mleka. Czy picie białego płynu ma jakieś dobre strony?

W oparciu o najnowsze doniesienia medyczne odpowiedź brzmi – nie.
Koszty, które ponosi organizm na skutek picia mleka, czy spożywania jego przetworów są tak duże, że ewentualne korzyści, na przykład dostarczenie niektórych witamin lub mikroelementów są nieporównywalnie niższe.
Poza tym w mleku UHT najczęściej już nie ma witamin czułych na temperaturę, na przykład wiele witamin z grupy B, a białka przestają być strawne i przyswajalne. No i te dodatki: resztki chemii rolnej, weterynaryjnej, pestycydy, proszek do prania, antybiotyki, sterydy, substancje stymulujące mleczność, hormony itp. również nie są obojętne dla ludzkiego zdrowia.

Z badań udostępnionych przez Instytut Żywienia i Żywności w Warszawie wynika, że prawie 20 procent polskich dzieci ma niedobór enzymu trawiącego laktozę. Takich danych Instytut raczej nie upowszechnia. A szkoda, bo wówczas może nie marnowano by publicznych pieniędzy na akcję szklanki mleka w szkole.

Szczególnie w starszych klasach podstawówki, ponieważ początek okresu dojrzewania zbiega się z postępującą nietolerancja laktozy.
Okazuje się także, że istnieje silny związek pomiędzy ilością wypijanego mleka, a zapadalnością kobiet na choroby związane z układem rozrodczym. Na przykład: guzy, torbiele, upławy, infekcje, rozregulowany cykl rozrodczy, niepłodność. Te dolegliwości zmniejszają się lub całkiem ustępują, gdy kobiety zaprzestają spożywania przetworów mlecznych. Tak pokazują doświadczenia lekarzy leczących za pomocą diety.
Teoria mówiąca o powiązaniu występowania nowotworów układu rozrodczego z piciem mleka nie została jeszcze sformułowana, ani zbadana, ale myślę, że również i o niej niebawem usłyszymy.
Natomiast został już pokazany niekorzystny scenariusz, który powstaje przy tak zalecanym ze względu na osteoporozę piciu mleka w okresie menopauzy. Kobietom poleca się w tym okresie spożywanie większej ilości przetworów mlecznych, które mają rzekomo dostarczać wapń i w ten sposób zapobiegać jego ubytkom. A tymczasem dzieje się całkiem odwrotnie…

Tak więc zataczając koło wróciłyśmy do początku naszej rozmowy, do wapnia, który jest bardzo ważnym składnikiem pożywienia i którego duże ilości analitycy znaleźli w mleku.

Zaśluzowany wskutek picia mleka przewód pokarmowy, po prostu reagujący alergicznie, nie jest w stanie przyjąć nie tylko wapnia, ale także i innych składników odżywczych, również i z innych pokarmów.
I cóż… na talerzu było wiele cennych składników, z których organizm niewiele skorzystał.

Rozmowy będziemy kontynuować. W następnym numerze ciąg dalszy o rafinadach przemysłowych, czyli o tym co stoi na półkach sklepowych i… lepiej, aby tam pozostało. A w następnym: o pleomorfizmie mikroorganizmów w naszym ciele.

Wegetariański Świat nr 90/grudzień 2003