Ksylitol – Jak słodko i… zdrowo!

W rzetelność swego czasu wymyślonego przez Melchiora Wańkowicza, reklamowego sloganu mówiącego, że „cukier krzepi”, wierzą już tylko dzieci. Zarówno producenci słodkiej rafinady jak i „naukowcy” upowszechniający tę bajeczkę doskonale wiedzą, że w pełni zasługuje ona na swój przydomek: „biała śmierć”. Coraz więcej osób ma świadomość spustoszenia, jakie czyni cukier w organizmie okradanym z niezbędnych do życia i prawidłowego funkcjonowania witamin z grupy B oraz mikroelementów takich jak magnez, wapń czy cynk. Rzeczone składniki są niezbędne m. in. do przyswajania i pozyskiwania energii z węglowodanów; warzywa, owoce i produkty z pełnej – czyli razowej – mąki zawierają je często nawet w nadmiarze, natomiast substancje „oczyszczone” z nich takie jak rafinowany cukier czy biała mąka nie tylko nie dostarczają ich, ale wręcz odbierają je organizmowi, często prowadząc w ten sposób do ich niedoborów.

Konsekwencje w postaci np.: infekcji, próchnicy, osteoporozy, cukrzycy, miażdżycy, hipoglikemii, senności, rozkojarzenia czy – dla odmiany – nadmiernej pobudliwości u małych dzieci są nazbyt często spotykane, aby je ignorować. Podobnie – jakkolwiek łagodniej – działają na nasz organizm skoncentrowane cukry zawarte w miodzie, słodach zbożowych oraz syropach roślinnych.

Nadpobudliwość dzieci jest szczególnym utrapieniem wielu rodziców. Jej przyczyn jest wiele. Jedną z nich jest wspomniane okradanie organizmu przez cukier z witamin z grupy B, które są określane jako „antynerwowe”, gdyż zauważono, że ich niedobór powoduje upośledzenie funkcjonowania układu nerwowego. Podobnie wpływają na ten system drożdżaki nadmiernie rozrośnięte w naszych jelitach, które ostatnio zaczęły być rozpoznawane jako przyczyna wielu schorzeń, a które – dla odmiany – bardzo chętnie rozwijają się na cukrze. Wie o tym każda gospodyni, która choć raz robiła ciasto drożdżowe. Inną przyczyną nadpobudliwości u dzieci jest również już wspomniana hipoglikemia, czyli paradoksalny niedobór glukozy we krwi spowodowany… nadmiernym spożyciem cukru. Glukoza – pochodząca m. in. z rozkładu białego cukru – jest jedyną „odżywką” naszego mózgu. Wyjaśnienie wyżej wzmiankowanego paradoksu zajęłoby sporo miejsca, na razie więc na tym poprzestaniemy.

Z powyższych względów coraz więcej konsumentów – świadomych pokuty za grzech nadmiernej osłody życia – skreśla cukier ze swojego jadłospisu. Wtedy pojawia się pytanie: „Co w zamian”?. Owoce wielu osobom nie wystarczają. Słodycze robione na bazie miodu czy słodów z ryżu lub pszenicy ewentualnie klonowych albo daktylowych syropów tylko trochę łagodzą i opóźniają z grubsza te same konsekwencje; poza tym są mniej „uniwersalne” i nie da się zrobić z ich użyciem tak dużo słodkich różności jak z cukrem. Sięganie po słodziki syntetyczne – np. silnie toksyczny aspartam – to jeden z najgorszych wyborów, jakich można dokonać.

Czym więc słodzić? – rozpaczliwie zawołają w tym momencie niewolnicy słodkiego nałogu. Najlepiej byłoby w ogóle nie słodzić i zdać się na mądrość natury, która już sama odpowiednio posłodziła wszystko, co miało być słodkie. Radzić jest łatwo, ale korzystać z takiej rady… Sam wiem coś o tym i dlatego bardzo zaskoczyła mnie – ale i uradowała – wiadomość, którą otrzymałem jakiś czas temu. Otóż jest na rynku produkt o nazwie

KSYLITOL

– naturalny słodzik, którego barwa, konsystencja i smak przypominają cukier, ale używanie przynosi zupełnie odwrotne skutki. Jest to tzw. alkohol cukrowy, występujący m. in. w wielu roślinach. Sporo jest go w brzozach i dlatego z tych drzew jest on najczęściej uzyskiwany. Ksylitol w małych ilościach jest też wytwarzany w jelitach człowieka jako produkt fermentacji części błonnika z warzyw, owoców i pełnych zbóż. Z tego wniosek, że nasz organizm trawi tę substancję, ale ilość produkowanych w tym celu enzymów może okazać się zbyt mała, aby od razu poradzić sobie z jej dużą dawką podawaną z zewnątrz. Dlatego spożywanie ksylitolu należy rozpocząć od małych porcji – takich dosłownie na czubek łyżeczki. Docelowo zaleca się do 15 g ksylitolu dziennie (ok. 3 – 4 łyżeczek). Okres przyzwyczajania jest odmienny dla różnych osób. Trzeba po prostu kierować się własnym rozsądkiem, obserwując reakcje organizmu. Przewód pokarmowy nie przywykły do większych ilości może zareagować lekkim rozstrojem – i to jest w zasadzie największa wada ksylitolu, co w obliczu zalet stanowi drobnostkę. Długa

LISTA KORZYŚCI ZDROWOTNYCH

sprawia, że traktowanie go wyłącznie jako słodzika byłoby pomniejszaniem ogromnej większości jego walorów.

W cząsteczce ksylitolu jest 5 atomów węgla i m. in. to sprawia, że nie fermentuje on w przewodzie pokarmowym – w przeciwieństwie do cukrów takich jak: glukoza, fruktoza, sacharoza i laktoza. W organizmie przetwarza się powoli, z minimalnym udziałem insuliny, co skutkuje ponad czternastokrotnie niższym indeksem glikemiczny od cukru – jest więc bardzo bezpieczny dla diabetyków. Na dodatek ma prawie dwa razy mniej kalorii niż cukier. Reguluje gospodarkę mikroelementami – m. in. przywraca właściwą konsystencję kości, zwiększając przyswajanie wapnia, polecany jest więc osobom zagrożonym i dotkniętym osteoporozą. Działając antybakteryjnie, zwiększa odporność organizmu i jest w stanie likwidować drobne ubytki próchnicze, a jednocześnie przywracając właściwe pH śliny, goi zapalenie dziąseł i ozębnej. W tym celu wskazane jest spożywanie samego ksylitolu. Rozpuściwszy go w ślinie, warto przed przełknięciem przepłukać jamę ustną takim roztworem – nawet po umyciu zębów. Jest skutecznym środkiem przeciwko szkodliwym bakteriom jelit – np. Helicobacter pylori, którą „oskarża się” m. in. o wywoływanie owrzodzenia żołądka. Zaleca się też sporządzanie – na bazie np. osiągalnej w aptekach soli fizjologicznej – ksylitolowego aerozolu do nosa; jego aplikowanie skutkuje zatrzymaniem rozwoju bakterii powodujących zapalenie ucha środkowego (częsta przypadłość małych dzieci karmionych krowim mlekiem) oraz zmniejsza występowanie alergii, astmy i infekcji zatok. Ksylitol ogranicza rozwój pleśni i drożdżaków – np.Candida albicans – w przewodzie pokarmowym.

Przez osoby, które zechcą upiec ciasto drożdżowe słodzone ksylitolem, ta ostatnia zaleta może zostać odebrana jako ujma – aczkolwiek zadziwia

SKROMNA ILOŚĆ WAD

sygnalizowanych nawet we wszelkich rozprawach naukowych. Otóż nie ma szans, aby na jego podłożu wyrosły grzyby. Rekompensatą owej „skazy” jest to, że ten trudny do przecenienia, drobnokrystaliczny proszek zmniejsza łaknienie cukru. Zresztą „biała śmierć” będzie zupełnie zbyteczna dla osoby, której organizm łatwo przywyknie do większych ilości ksylitolu, fińscy naukowcy (Finlandia jest jego największym producentem w Europie) utrzymują, że docelowo wskazane jest spożywanie nawet do 40 g ksylitolu dziennie (8 – 10 łyżeczek).

Odradza się podawanie ksylitolu małym dzieciom – nawet przez dwa do trzech pierwszych lat życia. Przewód pokarmowy małego człowieka mocno reaguje na każdą nowinkę dietetyczną, można więc wywołać więcej szkody – w postaci zaburzeń trawiennych – niż korzyści. Jeśli już koniecznie chce się pociechom osładzać pokarmy i herbatki ksylitolem, to należy dzieci długo do niego przyzwyczajać – zaczynając od kilku kryształków dziennie.

Poza tym… życzymy smacznego i – co najważniejsze – zdrowego. Bądź co bądź święta tuż tuż – a to spore pole do popisu.

Artur Lasoń
Artykuł ukazał się w „Gwiazdy Mówią”

ARTUR LASOŃ jest muzykiem, aktorem, dziennikarzem i wykładowcą. Tworzy i wykonuje muzykę elektroniczną, eksperymentalną, o charakterze ilustracyjno-medytacyjnym. Jego sztandarowym dziełem jest kompozycja pt. Znak zasłuchania. Jako dziennikarz współpracuje ze stacjami radiowymi oraz magazynami muzycznymi i ezoterycznymi, w których zajmuje się aspektami dotyczącymi duchowej strony muzyki. Jako wykładowca prowadzi warsztaty poświęcone świadomemu doświadczaniu rzeczywistości oraz przedstawia autorski program o nazwie Ekologia Umysłu.
Kontakt z autorem: FEMME – For Electronic & Meditative Music Evolution
tel.: 0-22/617 84 91, www.xorceria.com/artur/index.html